GRY

sobota, 6 grudnia 2014

#2 Czasem smutek przychodzi bez konkretnego powodu.

Czuję ten chłód wiejący smutkiem z mojej duszy. Jest we mnie coś złego, co przywołuje ból i cierpienie. I nie mogę tego znaleźć, nie wiem co to może być. W Oczach widać żal, napełniają się łzami. Szukam przyczyny i szukam, ale nigdy jej nie znalazłam. Tak samo jak odpowiedzi na moje pytanie, które zadaję sobie za każdym razem, gdy tak się czuję: "Co się dzieje?! co jest ze mną nie tak?". Gdy świat jest pozbawiony koloru, bo zabarwiają go ciemne barwy i odcienie szarości, zaczynam rozmyślać nad sensem każdej mojej czynności. Wtedy siadam sama i rozpoczyna się burza mózgów "krople deszczu są nastrojem tym, lecz to nie krople deszczu, to są moje łzy". Prawdziwy uśmiech zamienia się w fałszywy, a policzki stają się pulchniejsze i zaczerwienione. Wzrok sięga tylko jednego punktu, przez jakiś czas nie mogę zmienić jego kierunku. I tak jakoś trudniej się oddycha, staram się ukryć ból z twarzy, a w krtani jakbym miała nóż. Jedyne co chcę wtedy zrobić? wziąć poduszkę i zasnąć. Bo gdy śpię, jest cudownie. Jestem w swoim świecie (w najpiękniejszym miejscu) i czuję jakbym była panią własnego losu - to ja zdecyduję co będzie się działo w moim życiu. Jeśli nic mi się nie śni to też jest dobrze, bo to tak jakby mnie nie było na tym świecie przez jakiś czas. Po obudzeniu jestem zagubiona. Piękny świat zniknął, znów trzeba żyć w szarej rzeczywistości. W bólu, cierpieniu i w tej ciągłej monotonni. Pech mnie prześladuje. Codziennie wypatruję szczęścia, za długi miało weekend, potrzebuję go. Chyba jednak mnie nie słyszy, chodź wnętrze krzyczy głośno. Coraz więcej blizn i upadków. To jest już męczące, nie mam siły tak ciągle upadać i zdobywać przy tym rany. Próbuję zabandażować i skleić kawałki mojego serca, ale kończą mi się bandaże i jeśli ich zabraknie nie będę mogła już nic zrobić. Jak długo jeszcze zajmie mi jego składanie? Każdy dzień jest dla mnie walką, jestem niczym żołnierz na wojnie, walczący o swój kraj do ostatniej kropli krwi. Staram się z całych sił wygrać, ale nie mogę tak długo udawać, że wszystko jest ok. To wszystko mnie już przerasta. Tak jakbym umierała i zmartwychwstawała, i tak w kółko. Ciągle dzieje się to samo, nie chcę więcej blizn. Potrzebuję zmiany i motywacji do pójścia na przód. Chciałabym się wzbić w górę, niczym drapacze chmur. Pokazać, że jestem kimś zupełnie innym niż tym kim myślą, że jestem. Być może moje życie kiedyś się zmieni - mam nadzieję, ale będę sobą. Nie utracę swojej osobowości, bo lubię swój charakter. To jedyna rzecz, którą w sobie akceptuję. Po prostu chcę wstać z uśmiechem i zostać z nim już na zawsze. Potrzebuję tylko szczęścia. Przecież to tak nie wiele, a tak trudno je odnaleźć.

Jestem tylko człowiekiem, duszę mam wrażliwą. Więc jeśli masz wejść do mojego życia tylko po to by potem z niego wyjść i zostawić swoje ślady, nie wchodź wcale. Jestem delikatna, uważaj na słowa i czyny bo nie chcę więcej blizn. To nie jest takie trudne do zapamiętania..





niedziela, 6 lipca 2014

#1 Łatwo coś wyrzucić. Szkoda, że nie jest tak z pamięcią o tobie.

jestem niezdecydowana, lubię za dużo o tobie myśleć, żałuję, że się prawie nie znamy, boję się, że zrobię z siebie idiotkę gdy będziesz obok, nie chcę nikogo innego, chcę ciebie już na zawsze, marzę o tobie, kocham Cię najmocniej jak mogę, chciałabym budzić się obok ciebie, nienawidzę tego stanu gdy uświadamiam sobie prawdę, słucham trochę serca trochę rozumu, brakuje mi ciebie cholernie, tęsknię za tobą cały czas, śmieje się gdy ty się śmiejesz, nie lubię gdy ktoś Cię zrani, zazdroszczę tym z którymi byłeś i jesteś blisko, muszę zrobić wszystko by Cię zdobyć, bo.. kazano mi podążać za marzeniami i tylko ty możesz podarować mi szczęście. Wystarczy, że zostaniesz i pokochasz - na dobre i na złe.